Ostatnie kilka dni naszych tegorocznych wakacji spędziliśmy w okolicach Nowego Yorku. Dwa pełne dni zwiedzaliśmy Manhattan, który owszem jest fajny, ale na krótko. Mieszanina stali i betonu z jednym placem zieleni pośrodku, zwanym Central Parkiem :) Upał, duchota, pośpiech, a wieczorem smród ton śmieci czekających na ulicach na wywiezienie.
Naszą podróż po tej najsławniejszej wyspie świata zaczeliśmy od Museum of Nautral History. Spędziliśmy tam ponad 4 godziny, wyszliśmy zafascynowani, z głowami pełnymi niesamowitych wrażeń. Dodam tylko, że obejrzeliśmy może połowę ekspozycji, a część z tego i tak bardzo pobieżnie. Muzeum jest genialne, przyjazne dzieciom, pozwalające odkrywać świat nie tylko zza szyby, ale poprzez dotyk czy doświadczenia. Czegoś takiego niestety u nas nie ma...
 |
| Stacja metra tuż przy muzeum |
 |
| Wojcio i księżyc |
 |
Lód z Antarktydy, na podstawie którego
można określić etapy historii ziemi |
 |
| spetryfikowane (skamieniałe) drzewo |
 |
| fragment wystawy "zwierzęta Ameryki Pn" |
 |
| cudowna, wielka muszla |
 |
| mięczaki, pajęczaki i inne robale :) |
 |
| piękne kwarce |
 |
| samorodek o wadze 2,5 kg! |
 |
| jeszcze trochę i będę taka stara jak one ; |
 |
| piękne, szkoda, że martwe |
 |
| dla ciotki Pszczoły: pszczela noga w powiększeniu :) |
 |
| duuuże czułno |
 |
| masek kilka |
 |
| ewolucja |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz