12 go lipca za cel obraliśmy sobie Dolny Manhattan - mekkę wszystkich turystów odwiedzających to niesamowite miasto. Nigdzie więcej nie widzieliśmy tak wielu drapaczy chmur, facetów w czerni i ludzi kolejkujących po bilety na Ellis Island i Liberty Island :) Z dolnego M. można podziwiać najsłynniejszy pomnik świata, Statuę Wolności, której sam tylko nos ma długość półtora metra (cała waży 229 ton). Ta blaszana niewiasta to symbol imigracji i amerykańskiej historii. Sama będąc emigrantką (przypłynęła w 350 kawałkach z Paryża do USA w 1886 r. jako symbol dość wątłej w owym czasie przyjaźni francusko-amerykańskiej), stanęła na jednej z nowojorskich wysepek, aby witać przybywających do Stanów Zjednoczonych przybyszów ze Starego Lądu.
Aby dostać się do tej części wyspy promem przemierzyliśmy Hudson River z New Yersey na 42th street (za niebagatela 12,50$ od osoby), skąd autobusem dojechaliśmy prawie pod Ground Zero. Tam o dziwo ujrzeliśmy bardzo fajną fontannę, która upamiętnia wszystkich tych, którzy przeżyli 11 września.
Kilkadziesiąt metrów dalej zobaczyć można ogrodzenie szczelnie zasłaniające plac budowy dwóch nowych wież. Nie są jednakowe i nie stoją dokładnie w tym miejscu, gdzie stały Twin Towers. Do Ground Zero kolejka była ogromna, a poza tym jakoś nie mieliśmy weny na opowiadanie dzieciom o tej zatrważającej katasrofie, więc zrezygnowaliśmy z tej atrakcji. Mimo tego musieliśmy odpierać ataki ulicznych sprzedawców albumów o zamachu i przy okazji opowiedzieć dzieciakom co się zdarzyło. Wojtek wieczorem i zażyczył sobie obejrzeć film, jak to samolocik wpada w jedną z bliźniaczek, a potem nie mógł usnąć...
![]() |
wieża północna |
wieża południowa |
Gdy doszliśmy do Battery Park oczom naszym ukazała się "kilkugodzinna" kolejka po bilety na stateczek dowożący turystów pod Statuę. Na szczęście dopadł nas jakiś werbownik i zaproponował opłynięcie dolnego M., wysp oraz południowych mostów stateczkiem rejsowym, który kosztował 1$ drożej od "regularnego" rejsu. Dzięki temu zobaczyliśmy więcej, w krótszym czasie i w lepszych warunkach :)
Dolny Manhattan |
Żelazna Dama w pelnej krasie |
Brooklyn Bridge & Manhattan Bridge |
Na statku nie było czuć panującego upału. Dopadł nas spoiero po zejściu na ląd, wiec poszukaliśmy schronnienia w cudownych kroplach wody unoszącej się przy pięknej fontannie. Wtedy to dostrzegliśmy, że tuż za nią mieści się...
National Muzeum of the Americam Indian. Jakże moglibyśmy przeoczyć taką atrakcję? :)
Było genialnie. Nie dość za za free, to bez przepychu, nie za wiele, ale ciut w sam raz. Chłopaki od razu chcieliby budować tipi ;)
Inspiracja dla KuKluxKlanu? |
Potem poszliśmy sobie na Wall Street, ale okazło się, ża sławetna giełda jest otoczona barierkami, strażnicami i ochroniarzami. Zwykły człeku, nie dla Ciebie ta atrakcja. Poz atym budynek wcale nam się nie podobał, wiec lepiej pokazać co innego :)
Na koniec mieliśmy zwiedzić lotniskowiec INTREPID, ale spóźniliśmy sie całe 15 minut i już kasy biletowe były zamkniete :( Pozostało obejść się smakiem i zrobić kilka fotek.
No i dobrnęliśmy do końca naszej wędrówki. Potem było już tylko rodzinnie, prywatnie, spokojnie. I potem jak mąż i żona stwierdzilismy, że Ameryka niech sobie będzie gdzie jest, a my i tak wolimy starą, dobrą Europę :)